Od razu po przebudzeniu spojrzałam przez okno pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy "śnieg", bo przecież mamy już grudzień. Jednak to biały szron, który pokrył dachy domów, płoty i rośliny. Małe kryształki błyszczały w promieniach wschodzącego słońca, które tym razem także zachwycało. Niebo było pomarańczowo-różowe, niestety z okien w moim domu nie było widać samego słońca. Zjadłam płatki i dowiedziałam się, że prognozy pogody zapowiadają na piątek opady śniegu, który się utrzyma poprzez niskie temperatury. W końcu! W tym roku nie mogę się doczekać śniegu i świąt. Szybko się ubrałam, wzięłam aparat i wyszłam na balkon, aby zrobić chociaż kilka zdjęć. Mój obiektyw 18-55mm za bardzo mi w tym nie pomógł. (Marzy mi się nowy.) Oto kilka z nich:
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 7:30. Musiałam wrócić do rzeczywistości. Odłożyłam aparat, założyłam kurtkę, wzięłam plecak i poszłam do szkoły. Przez całą drogę żałowałam, że nie mogę pójść w stronę słońca i w całej okazałości sfotografować ten piękny wschód. Na rondzie było -3 stopnie C. Brr zimno. Jak już wyżej wspominałam z niecierpliwością czekam na biały puch spadający z nieba i magiczne święta! Wprawia mnie to w bardzo dobry nastrój. Już niedługo wybieram się z dziewczynami na świąteczne zakupy, by kupić prezenty! Lubię się bawić w gwiazdora! Hahaha. Zostało jeszcze 13 dni bez weekendów do świąt! Odliczmy! Postaram się bywać tutaj częściej, do napisania. :)