Witajcie! Znów jestem tak późno.. coś ostatnio nie mogę się wyrobić, żeby wcześniej dodać post. A ten tydzień mam już w ogóle zakręcony. W sumie sama nie wiem dlaczego, bo dopiero jutro zaczynamy przygotowania do wyjątkowego dnia.. do soboty. Co wtedy się wydarzy? Jeśli będę mogła to na początku następnego tygodnia pojawi się post na ten temat, ale nie chce nic obiecywać. Bez zbędnego pisania! Już przechodzę do dzisiejszego tematu. Pitahaya, inaczej smoczy owoc. Miałam okazję jeść go już jakiś czas temu, ale jego niecodzienny wygląd i piękne zdjęcia na instagramie i pintereście z nim w roli głównej pokusiły mnie do ponownego spróbowania. I szczerze powiem, rozczarowałam się. Z tego jak zapamiętałam jego smak nie zgadzało się nic, bo po prostu nie miał smaku. Nie wiem czy trafiłam akurat na jakiś nie dobry, ale na prawdę się zawiodłam. No, ale przed zjedzeniem nie obyło się bez zdjęć. Pozowała mi Oliwia, którą na pewno jeszcze nie raz zobaczycie tutaj w roli modelki, ponieważ bardzo podoba mi się jej uroda!